wtorek, 25 października 2016

Dieta Zbyszka (Dąbrowskiej) Start

Dziś jest wtorek 25 pażdziernika 2016 roku. I zaczynam dietę Dąbrowskiej. Warzywno-owocową. Znaczy, jeszcze nie wiem, bo w ogóle nie wiele wiem i kto by się tam przejmował, jaka właściwie ma być ta dieta.

Najważniejszy jest cel. Bo cel określa wszystko. Ustawiam sobie cel na jeden dzień. Co? Zakrzykniecie. To żart! To niepoważne! Fige mnie tam obchodzą takie zarzuty, utyskiwania, oskarżenia. Nie znacie się. I tyle. Nic nie wiecie, o ludziach. Jeden dzień jest w sam raz.

Jest do pomyślenia. Do ogarnięcia. Dam radę. Te pomysły, żeby zaczynać 42 dniową dietę są zupełnie nieludzkie i niepoważne. Jak widzę te biedne wysuszone i wychudzone postaci, i to jeszcze sobie robią fotografię. To mi po prostu ich żal. A jak słyszę, że im potem włosy wychodzą... Nie, to nawet nie jest wariactwo, to coś gorszego.

W ogóle to grupa wsparcia jest szalenie ciekawa. W czym? W tym, że na 20 000 członków tutaj NIE MA MĘŻCZYZN. - A nieprawda - powie jedna pani z drugą. No bo przecież można znaleźć, gdzieś tam, pojedynczych. Nie wiedzą, że wyjątki potwierdzają regułę. Powtórzmy więc - TU NIE MA MĘŻCZYZN!

Więc mężczyzna od razu zada pytanie: Dlaczego? Kobieta wzruszy natomiast ramionami. Otóż ta różnica wynika z różnicy postaw i charakterów. Bo różnimy się nie tylko zewnętrznie! Kobieta z natury rzeczy jest nastawiona na współpracę, na wspieranie się. Bez kłopotu o takie wsparcie się zwraca i za naturalne uważa jego przyjmowanie.

Z facetami jest zupełnie inaczej. Mężczyźni nastawieni są na rywalizację między sobą i współzawodnictwo. Czy to wynik pierwotnych postaw samców w strukturach społecznych tworzonych przez zwierzęta, to nie wiem. Tak jedna jest.

Co więcej, przyjmowanie tak jasno deklarowanego wsparcia, czy opieranie się na nim, jest po części dla mężczyzny objawem słabości. Mężczyzna musi sam. Zmierzyć się ze swoim losem, z fatum, z przeciwieństwami. Mężczyzna nie płacze bo to wstyd i nie wypada. Mężczyzna nie przejawia otwarcie swoich emocji, zwłaszcza tych depresyjnych. Na sześć samobójstw, pięć to mężczyźni.

Gdy oglądałem wypowiedź pewnej Brytyjki, która prowadziła domy dla samotnych kobiet i mężczyzn, to ze zdziwieniem usłyszałem, że o ile kobiety bardzo szybko nawiązały ze sobą współpracę, podzieliły obowiązki i utworzyły zwarty organizm społeczny, to faceci każdy sobie. Plątali się głównie oddzielnie. Takie życie.

Więc i ja wyruszam sam. Bo tak. Dlatego rozsądnie ustalam horyzont mojego postu. Zresztą rozsądnego ustalania horyzontu już się nauczyłem.

Generalnie postu w pełnej wersji nie uważam za trafiony pomysł. Może to dlatego, że nie poczytałem i niewiele wiem. Posłuchałem jednego wykładu pani Dąbrowskiej i tyle. Myślę sobie jednak, że ten post w jej wydaniu ma wady. Bo choć odcina człowieka od złych rzeczy w jedzeniu, to tworzy niebezpieczną sytuację odcinając go od dobrych. Powstać mogą głębokie niedobory czegoś, czego nam potrzeba i może to mieć negatywne skutki.

Oczywiście w przypadku jakichś ostrych przesłanek, pal licho te niedobory i te negatywne skutki (wypadanie włosów?). Ale tak generalnie, to myślę, że post albo raczej dieta, bo to co mamy tutaj to takie skrzyżowanie, więc dieta powinna dawać organizmowi wszystko czego mu potrzeba do funkcjonowania. Post, chyba najlepszy jest całkowity.

No ale zaczynamy. Dziś rano ważyłem 85. Waga chyba przekręca 4 kilo w jakąś stronę (tak żona mówiła), ale nie pamiętam w którą. Zresztą jeden dzień to nie ma znaczenia. Nie wiem co będę jadł ani co mam jeść. Ogólnie wiem, że warzywa, owoce i nie za dużo. Może pójdę do Biedronki po dynię. Jabłka mam swoje. No... to tyle w tym za długim tekście. Pozdro i do jutra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz